Pochodzenie preparatu do przeszczepienia mikrobioty jelitowej rodzi czasem pewne obawy u pacjentów. Dotyczą one nie tylko skuteczności terapii, lecz również ewentualnego dyskomfortu podczas zabiegu. Zwłaszcza w zakresie odczuć zapachowych czy smakowych. Nietrudno jednak odnaleźć w ogólnodostępnych materiałach relacje pacjentów po zabiegu, którzy wprost określają te obawy jako bezzasadne.
Sam zabieg nazywany bywa różnie: przeszczepienie mikrobioty jelitowej, przeszczep stolca, transfer flory jelitowej, leczenie kałem, transplantacja kału. Używa się też angielskiego skrótu FMT (ang. Fecal Microbiota Transplantation). Niektóre z używanych określeń mogą powodować niezasadne obawy pacjentów przed zabiegiem.
Bezpieczny preparat
Źródłem mikrobioty, która jest przeszczepiana choremu, jest oczywiście kał zdrowego dawcy. To, co się pobiera, przechodzi następnie rygorystyczne badania, gwarantujące bezpieczeństwo przygotowywanych dla pacjentów preparatów. Równolegle przedmiotem troski jest stan pacjenta, a więc i skuteczność przeszczepu podawanego choremu. Gotowy preparat przystosowany jest, zależnie od potrzeby, do podawania przez sondę, przez gastroskop lub kolonoskop lub ma postać kapsułek, które są uwalniane w jelicie.
Pacjentka z nawrotami
W kontekście możliwych wahań pacjentów, związanych z odczuciami podczas zabiegu FMT, można przytoczyć przykład pacjentki, która została zakwalifikowana do tej terapii zgodnie z zaleceniami: po nawrotach zakażeń Clostridium difficile. Pacjentka to 27-letnia kobieta, wcześniej nieskutecznie leczona metronidazolem i wankomycyną, bez obciążeń innymi schorzeniami. Zabieg przeprowadzono w krótkim terminie po jej zakwalifikowaniu do FMT.
Niepotrzebne obawy
Z uwagi na dobry stan ogólny pacjentki zabieg wykonano ambulatoryjnie. Preparat podano przez sondę dożołądkową. To, w jaki sposób chora odczuwała zabieg, ona sama podała do publicznej wiadomości – i jest to jeden z szeregu podobnych przykładów pozytywnej reakcji pacjenta już po przeprowadzeniu FMT. Zwraca uwagę, że pacjentka wskazuje na dyskomfort związany z samym założeniem sondy, ale jednocześnie wyraźnie podkreśla brak odczuwanego zapachu czy smaku podawanego preparatu. A to ta kwestia bywa źródłem niepotrzebnych obaw chorych przed zabiegiem. Pacjentka ujmuje to w słowach: „przełamałam jakiś głupi wstyd czy uprzedzenia i poddałam się zabiegowi” – dokładając przekonanie o skuteczności i celowości zabiegu oraz nadzieję, że jej osobista relacja przekona wahających się chorych. Dobrowolnie wyrażone podobne prywatne opinie pacjentów, które kolejni chorzy mogą samodzielnie odnaleźć, mogą pomóc w rozmowie z pacjentami którzy mają wspomniane nieuzasadnione obawy.